Podejrzany o spowodowanie katastrofy na S7 pod dozorem policji; musi wpłacić 100 tys. zł poręczenia
W czwartek SO w Gdańsku rozpatrywał sprawę. Prokuratura złożyła zażalenie ws. decyzji sądu rejonowego o niestosowaniu aresztu wobec 37-letniego Mateusza M., podejrzanego o spowodowanie katastrofy drogowej na S7.
Rzecznik prasowy sądu Mariusz Kaźmierczak powiedział PAP, że "SO utrzymał w mocy postanowienie sądu pierwszej instancji i nie zastosował aresztu, ale zwiększył środki zapobiegawcze w ten sposób, że orzekł dodatkowo wobec podejrzanego poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł, które ma być wpłacone w ciągu 10 dni od dnia dzisiejszego".
"Decyzja sądu jest prawomocna i podlega natychmiast wykonaniu" - dodał sędzia Kaźmierczak.
37-letni Mateusz M. – kierowca tira, który 18 października o godz. 23.20 staranował auta na S7 w Borkowie k. Gdańska usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów. W jej wyniku śmierć poniosły cztery osoby, a 15 zostało rannych. Wszystkie ofiary katastrofy to dzieci w wieku 7,9,10 i 12 lat. Sprawcy grozi do 15 lat więzienia.
Do karambolu doszło na remontowanym odcinku trasy S7 w Borkowie k. Gdańska. W katastrofie uczestniczyło 21 pojazdów – 18 osobowych i 3 ciężarówki. Pojazdami poruszało się łącznie 56 osób.
śledczy ustalili, że w miejscu, w którym doszło do katastrofy, ograniczenie prędkości wynosiło 50 km/h. "Oznacza to, że podejrzany znacznie przekroczył dozwoloną prędkość na tym odcinku drogi, bo przekroczył ją o 39 km/h” - podawała prokuratura.
Mateusz M. nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Odpowiadał jedynie na pytania obrońców.
Kierowca w chwili zdarzenia był trzeźwy i nie znajdował się pod wpływem środków psychoaktywnych. Badania telefonu podejrzanego wykazały, że nie był używany w trakcie wypadku.
Prokuratura chciała aresztować podejrzanego i złożyła wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące, ale sąd nie uwzględnił tego wniosku i 20 października br. zdecydował o dozorze policji. Podejrzany siedem razy w tygodniu musi stawiać się we właściwym komisariacie policji.
Na tą decyzję sądu zażalenie złożyła prokuratura. Czwartkowa decyzja Sądu Okręgowego w Gdańsku jest prawomocna. (PAP)
kszy/ agz/ mhr/